środa, 10 lutego 2010

Próba...

Nie było liter i się znalazły. Wydarzyło się przed chwilą...

Szara okolica, na tyłach błyskających galerii, na granicy czarnego parku, droga do domu i nagle samochód. Stare Uno zaparkowane w ślepej uliczce. Ktoś jest za autem, otwiera bagażnik, wyciąga lśniący przedmiot, staram się nie gapić wścibsko, ale w tej szarudze lśni srebro, blask nabiera kształtu… Mijam zdarzenie, ale zatrzymuję się kilka kroków dalej. Z samochodu zaczynają dobiegać dźwięki trąbki - stoję wyprostowany jak struna i słucham. Lśni ze starego Uno. Widziałem, nie zapomnę. Jazz...