sobota, 24 grudnia 2022

...

 

Od jakiegoś czasu obserwuję niepokojący, wysoce szkodliwy trend. Przestaje się hołdować pięknej tradycji podawania świeżych pierogów ruskich – prosto z wody, wrzucanych do niej zaraz po ulepieniu. Prowadzone są jakieś wątpliwe moralnie, kulinarne eksperymenty. Gotuje się pierogi wcześniej, a potem odgrzewa – na parze, w piekarniku albo, o zgrozo, na patelni. Tak wymęczone pierogi trafiają na stół z dziwnym uśmiechem na twarzy serwującego – pewnie z zażenowania własnymi niecnymi czynami – i z jakimiś śmietankami oraz innymi podejrzanymi dodatkami.

Co to w ogóle ma być? Dlaczego godzimy się na taką abominację?

Pierogi ruskie nie są winne, nie są skazańcami w kolonii karnej. Przestańmy zabijać ich smak. Zacznijmy traktować je z należytym szacunkiem. Gotujmy je w wodzie. Z uwagą obserwujmy, jak dochodzą, jak wypływają na powierzchnię, jak kręcą się radośnie w garnku, czekając na wybawienie. I na Boga – żadnej, ale to żadnej morderczej śmietany! Tylko masełko, lekko zarumienione na patelni. Takim właśnie masełkiem delikatnie okraszamy pierogi, gotowe do zjedzenia w złotej, maślanej szacie. Przenosimy je w skupieniu do otworu gębowego za pomocą widelca – nie łyżki!

Pytacie, jak poznać dobre pierogi? To proste.

Prawdziwe pierogi rozpływają się w ustach, łechcą podniebienie. Czujemy smak ciasta, sera, ziemniaków i cebulki, połączonych z wyczuciem i w idealnych proporcjach. Takie pierogi natychmiast przenoszą nas do błogiej krainy dzieciństwa.

I o to właśnie walczymy – o możliwość obcowania z tym fenomenalnym zjawiskiem, jakim są jedynie prawdziwe, świeże, aromatyczne pierogi ruskie prosto z gorącej wody.