piątek, 24 kwietnia 2009

Ręka, noga, mózg na ścianie!


Wraz z nadejściem wiosny, na drogach pojawili się motocykliści. Dzisiaj obserwowałem popisy jednego z nich. Mieszkam w tzw. „Magicznym mieście - Kraków", wiec zgodnie z legendą tego miejsca, zakładam, że młodzian prowadzący jednoślad jest przyszłym znanym pisarzem, malarzem lub innym wieszczem jakich podobno wielu w tym mieście. Tym bardziej jestem zasmucony faktem, że ów może nie dożyć momentu, kiedy zostanie doceniony jako twórca i zamiast tego stanie się dawcą. No, ale może dzięki temu przyszły biorca odziedziczy po niedoszłym nobliście talenty i niespodziewanie, po przeszczepie rozkwitnie, żeby nie powiedzieć, eksploduje. Nie ma tego złego …

piątek, 3 kwietnia 2009

Puszek, okruszek


Wdech. Lud się rusza. Byłem dzisiaj w parku na codziennym spacerku- jakieś trzy kilometry marszem + dymek. Biegają niemal wszyscy. Starzy, młodzi, kobiety, dzieci, tylko psy stoją i nie mogą się nadziwić co też ich właściciele wyrabiaj. To już nie jest ot takie sobie bieganie. Stopery, pomiary tętna, wymachy, no wszystko jest. Ja sam czułem się trochę nieswojo, kiedy wyciągnąłem szluga i odpaliłem. W tym samym momencie rącza emerytka w skłonie mignęła koło mnie z niemałym oburzeniem rysującym się na jej naznaczonym życiem pyszczku. I tak sobie myślę, że w samym ruchu nie ma nic złego, ale z głową. Bo kiedy widzę potężne cielska podskakujące na asfaltowych ścieżkach to wiem, że bliżej im do lekarza z uszkodzeniami stawów i nadwyrężeniami wszystkiego co tylko możliwe niż mnie paląco - maszerującemu . Proponowałbym zacząć od chodzenia, potem można biegać. Wydech.