niedziela, 4 października 2009

Jednak wyjechałem...


W urodziny postanowiłem wyrwać się za miasto do Winnipeg, ale kiedy tylko przekroczyłem jego granice zrozumiałem, że nigdzie nie wyjechałem. Wręcz przeciwnie. Bo w Winnipeg jest dokładnie tak samo jak w moim rodzinnym mieście. Wszędzie lunatycy, tylko śniegu mniej za to mgły pod dostatkiem. Pikanterii mojej wizycie w tym śnieżnym miasteczku dodawał miły terkot starego projektora. Kiedy ucichł przemierzałem Moje Winnipeg (Kraków), a wraz ze mną kalejdoskop obrazów i zdarzeń. Chyba nigdy stąd nie wyjadę, ale uwierzcie mi próbowałem. Trzydzieści dwa :)